poniedziałek, 19 stycznia 2015

Przez P



Przeglądam przeźrocza
Ponurej przeszłości
Przechodzę przez podziemne przejścia
Przejrzystym potokiem
Przemyję próżności
Po prostu
Przystanę
Poczekam
Poukładam, przemienię, podporządkuję
Pokój przemyśleń pod powieką przemknie
Potem przejdę po prostej
Panu podziękuję
Przystanę, przeproszę, przyklęknę
Przykryję pierzyną przyzwoitości
Próżność przeciętnego Polaka
Przełknę poczucie przyziemności
Patrząc przez pryzmat ptaka 












Jak linoskoczek



Kuzynowi Eugeniuszowi

Chodzimy po cienkiej krawędzi,
Jak po linie linoskoczek,
Los jednych zrzuci, innych oszczędzi
Przemijają dni i noce.
Życie to czasem trudna walka,
Nie zawsze jesz rarytasy,
Twój los jest zapisany w kartach,
Nie wiesz, kto ma w rękawie asy.
Idziemy po swej linii życia,
Którą otrzymaliśmy w darze.
Kiedyś z niej zejdziemy, lecz dzisiaj …
Podążajmy w kierunku marzeń. 













Apokalipsa


(o końcu świata, którego jednak nie było)

Czy czeka nas koniec świata?
Jak przepowiadali Majowie?
Wiara z niewiarą się splata,
Dziwne myśli wirują po głowie.
Ksiądz powie, że to w mocy Boga.
Prostaczek w czoło się popuka.
Dla psychologa będzie to przestroga.
Więc kogo tak naprawdę posłuchać?
Człowiek dziwnie się zachowuje,
Pod wpływem plam na słońcu…
Czy ziemia się przebiegunuje?
Czy będzie potop?
Czy Rzym padnie na końcu?
Czy Bazylika w Licheniu będzie Watykanem?
Zniknie Londyn, Amsterdam?
Czy Polska ocaleje?
Warto się niepokoić?
Czy tak się stanie?
Kończę… bo od tych pytań oszaleję!  














Kobieta i ...


Rodzicom

Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam;
Powiedział Bóg i stworzył mu kobietę.
W nagrodę? Czy za karę dla dam?
Może po to, by uratować planetę?
Nikt nie pyta, jak czuje się sama kobieta,
Złośliwi mówią, że humory miewa
Kiedy chce się jej krzyczeć,
Promiennie się uśmiecha,
A gdy chce jej się płakać, śpiewa.
Szkoda, że Bóg zatroszczył się tylko o męża.
Czy kobieta to jakaś przetargowa karta?
Miłość jej jest czysta jak kryształ i potężna,
Lecz często zapomina jak wiele jest warta. 















Msza



Przychodzą ludzie do kościoła
Postoją, trochę pośpiewają,
Porozglądają się dookoła
I zaraz do domów wracają.
Myślą, że na Mszę przybyli,
W niedzielę taki jest zwyczaj,
Troszeczkę się pomylili.
Dlaczego?
Bracie, nie pytaj!
Dla nich Msza to nudna chwila,
Sezonowy pokaz mody,
Spektakl, czasem pantomima
Morały lub inne mowy
Męka, śmierć, zmartwychwstanie
Chrystusa Boga samego
To jest msza to współdziałanie
W zbawieniu zagubionego.
Przyjdź choć raz w niedzielę
Na mszę a nie do kościoła
Zanurz się w krwi i ciele
Pomódl się do swego Boga.













Los poety



Kto kupi kilka zwrotek na wieczorną porę,
By o świcie rozszyć noce pełne grzechu,
A jednocześnie czyste i błogosławione.
Czy ktoś czyta poezję
W dwudziestym pierwszym wieku?
Kto kupi tomik wierszy, to takie niemodne?
Największy popyt ma skandal
Oraz głupie plotki,
Pytanie o sens życia bywa niewygodne,
Kiedy w wyścigu szczurów
Biegniemy przez płotki.
Kto dzisiaj kupi sonety, długie poematy,
Ten się zatrzyma na chwilę, w błogim zamyśleniu
Nad słowem, przy kubku aromatycznej herbaty
I nie podda się największemu zwątpieniu.
Zobaczy, że można zaczynać dzień o świcie
I tak po prostu kochać miłością najszczerszą,
Siebie, innych, przyrodę i zwyczajne życie,
A wszystko to między innymi dzięki wierszom. 













Nowoczesność



Wracam do pisania piórem
W czasie zwariowanych reklam
Gdy Facebook i Nasza Klasa…
Jest rodzina na portalach
Taka miła i kochana
Są mistrzowie hipokryzji, pięknie jest
Nie ucieknę od techniki
Jest częścią mojego życia
Ale nie chcę, by komputer rządził mną
Muszę wciąż być najważniejsza
Muszę żyć tutaj i dzisiaj
Czasem śmiać się
Czasem dać popłynąć łzom
Nie znasz mojego imienia
Ale jedno zapamiętaj
Choćbyś nie wiem jak, nowoczesny był
Człowiek to żywa istota
Tak samo święta, co przeklęta
A nie tylko
Numer pesel NIP i PIN













kryształ



bratanicy Dominice

Jestem rozbitym kryształem
Nim znajdziesz mnie
Musisz poszukać, co zginęło
Być może w całość ułożysz mnie
Być może nie
Blask pozostanie ten sam
Rozbity kryształ
Jest nadal kryształem
Uwierzysz w to
Gdy spotkasz mnie
Albo nie poznasz mnie wcale 













Dłonie



Miliony dłoni przez wszystkie lata na drodze życia spotykasz,
Są te przyjazne matki, siostry, brata i te, z którymi nie chcesz się witać,
Ktoś ma na dłoniach serce otwarte, bo dobroć przebija przez skórę,
Takie dłonie są najwięcej warte, niestety tylko niektóre.

Dłonie matki, ojca przytulały i błogosławiły na drogę,
Te w życiu najwięcej mi dały, z szacunkiem całować je mogę,
Są dłonie, które zmieniają ciało, bo jeden dotyk wystarczy,
By poczuć miłość doskonałą i przestać o cokolwiek walczyć.

Dłonie na krzyżu przebite, w których się niebo zawiera,
W tych dłoniach jest całe moje życie –
To święte dłonie Zbawiciela 













spotkanie w kawiarni



W małej kawiarni, gdzie papierosowa mgła
Spowiła wszystko, nie wiedzieć czemu
Piję kawę
Piszę coś
Na skrawku papieru
Podszedł do mnie zwyczajny gość
Ładnie się przywitał
Brązowe oczy spotkały się
Odpowiedziałam –
Wiersz zaczynam pisać.
Pomyślał – czy to jakaś gra
Zmierzył mnie wzrokiem
O sile rentgena
Kim była kobieta, z którą siedział
Tamtego dnia?
To byłam ja
Najbardziej szczera